„Dziennik”: Kobiety wygrają wojnę płci – twierdzi w swej najnowszej książce „Przekleństwo Adama. Świat bez mężczyzn” znany brytyjski genetyk prof. Bryan Sykes. Dlaczego? Gdyż chromosom Y, który decyduje o tym, że dziecko będzie chłopcem, z pokolenia na pokolenie jest w coraz gorszym stanie. W swej najnowszej książce Bryan Sykes sugeruje, że istotą wojny płci jest walka o dominację pomiędzy mitochondrialnym DNA a przekazywanym z ojca na syna DNA chromosomu Y. Każdy z nich chce bowiem powielać się w jak największej liczbie kopii. Według prof. Sykesa ta wojna rozpętała się na dobre tuż po zakończeniu ostatniej epoki lodowcowej, czyli mniej więcej 11 tysięcy lat temu.
Po jej skończeniu wraz ze zmianą warunków życia, w kulturze pojawiły się takie pojęcia jak władza i bogactwo – typowo męskie atrybuty, a oznaką zamożności stała się liczba posiadanych dzieci. W ten sposób kobiety zostały przekształcone w chodzące inkubatory.
REKLAMA Czytaj dalej
Jak czytamy w „Dzienniku” istnieją „samolubne chromosomy Y”, które są w stanie zakłócić normalną równowagę pomiędzy liczbą rodzących się w danej rodzinie chłopców i dziewczynek. Teoria ta pokrywa się z tym, co każdy z nas miał okazję zaobserwować wśród znajomych – są takie stadła, w których rodzą się tylko chłopcy. Tendencja ta może być dziedziczna. Gazeta podaje przykłady rodu w którym na 35 dzieci urodziło się 33 chłopców, a z drugiej strony rodziny w której w przeciągu kilku pokoleń przyszło na świat 78 dziewczynek i ani jeden chłopak.
Jak konkluduje z pewnym smutkiem prof. Sykes wojna płci jest przez chromosom Y przegrana. Nie tylko zagrażają mu mutacje, ale również stres oraz dziesiątki różnego rodzaju chemikaliów zanieczyszczających środowisko, które wpływają na jakość męskiego nasienia. W rezultacie za 125 tys. lat chromosom Y zostanie tylko wspomnieniem – czytamy w „Dzienniku”.