Stardust wraca

Dziś i jutro to niewątpliwie najważniejsze wydarzenie naukowe. Po prawie siedmiu latach i 5 mld km kosmicznej żeglugi Stardust wraca do domu. Sonda pobiła rekord odległości dla statku powracającego na Ziemię. Większą drogę niż ona przebyły tylko sondy, które opuściły już Układ Słoneczny i nigdy do nas nie wrócą – wysłane w latach 70. dwie sondy Pionier oraz dwa Voyagery.

W nocy z soboty na niedzielę z wysokości ponad 110 tys. km nad Ziemią Stardust zrzuci lądownik z ładunkiem gwiezdnego pyłu. Sonda odpali silniki i odleci na orbitę okołosłoneczną, a kapsuła rozpocznie lądowanie. Kiedy wpadnie w górne warstwy atmosfery (ok. 61 km nad Ziemią), jej osłona termiczna rozgrzeje się do 185 stopni C. Lecąc z prędkością ok. 46 tys. km/godz., będzie widoczna na niebie jako smuga biało-różowego światła. Przez 1,5 min zaświeci jasno niczym Wenus. Będzie na co popatrzeć. Na żywo tylko na zachodzie USA – w pasie San Francisco – Portland.

Na biegnącej z zachodu na wschód autostradzie nr 80, z której widok ma być najlepszy, gromadzą się tłumy ciekawskich. NASA zachęca ludzi, żeby nagrywali schodzącą kapsułę na wideo. Lądowanie z każdego miejsca będzie bowiem wyglądało inaczej, a agencja chce obejrzeć zniżającą się kapsułę ze wszystkich stron. Będzie ona zresztą filmowana nie tylko z Ziemi, ale także z pokładu samolotu odrzutowego wyposażonego w instrumenty badawcze. To prawdziwe wyzwanie – piloci będą ścigać obiekt lecący kilkadziesiąt razy szybciej od nich.

Na wysokości 33 km kapsuła otworzy pierwszy spadochron. Potem drugi – większy, który sprowadzi ją bezpiecznie na Ziemię, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. W niedzielę między godziną 11 a 12 naszego czasu 50-kilogramowy lądownik ma opaść na pustynię, w bazie wojskowej położonej w stanie Utah. W 2004 r. w tym samym miejscu na oczach milionów telewidzów rozbiła się podczas lądowania sonda Genesis. Jej spadochron nie otworzył się (na szczęście naukowcy zdołali uratować część ładunku – cząsteczki złapanego przez Genesis wiatru słonecznego).

Kiedy kapsuła wyląduje, helikoptery (a jeśli pogoda nie pozwoli – ciężarówki) odholują ją do centrum bazy wojskowej, skąd trafi do laboratorium NASA w Houston w Teksasie. To właśnie tam naukowcy zabiorą się do badania przywiezionych przez sondę próbek.
Źródło: właściwie wszystkie źródła informacji naukowej w Interenecie i cała poważna prasa. Konkretnie ten tekst to fragmenty artykułu Gazety Wyborczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *