Najnowocześniejszy system zarządzania oświetleniem ulicznym jest testowany w Kaliszu

Jest to system nowatorski w skali całej Europy. Podobny został zastosowany na autostradzie w Belgii.Nowatorski system oświetla wyremontowaną ostatnio ulicę Wrocławską.

Inteligentne urządzenia dostosowują natężenie światła do warunków atmosferycznych i do natężenia ruchu ulicznego. Urządzenia potrafią same odczytywać sygnały alarmowe. Gdy na drodze dojdzie do wypadku, system kieruje w to miejsce mocniejsze światło, tak aby ratownicy mieli lepszą widoczność.

Kalisz jest jedynym miastem w Polsce, które w pełni wykorzystuje możliwości inteligentnych urządzeń. Podobny system miał oświetlać ulicę Głogowską w Poznaniu, jednak nie zadziałał w pełni.

Urządzenia do sterowania inteligentnym oświetleniem nie są tanie – przyznaje prezes Zarządu Spółki Oświetlenie Uliczne i Drogowe Grzegorz Nawrocki, ale inwestycja zwraca się po kilku latach, ponieważ jest to system energooszczędny. (IAR)

W Polsce żyły jaskiniowe lwy, hieny i słonie leśne

To właśnie w naszym kraju, niedaleko Konina, odnaleziono szczątki największego słonia świata. To w warszawskim muzeum można zobaczyć najlepiej na świecie zachowaną czaszkę nosorożca leśnego, a w krakowskim – jedyne w świecie zaimpregnowane ciało tego gatunku nosorożca.

Nie tylko mamuty, ale i wiele innych wielkich ssaków zamieszkiwało Polskę w epoce lodowcowej. Tajemnice ostatnich zlodowaceń przedstawił młodym uczestnikom XI Festiwalu Nauki dr Gwidon Jakubowski z Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.
„Paleontologia jest nauką o starych zwierzętach. Paleo oznacza stare, onto – zwierzę, zaś logia to nauka” – tak dr Jakubowski rozpoczął wycieczkę po lodowcowej krainie, na którą warszawskie Muzeum Ziemi zaprosiło kilku- i kilkunastoletnich miłośników naukowej przygody.

Jak wyjaśnił paleontolog, dwa miliony lat temu, w plejstocenie, nastąpiło wielkie oziębienie klimatu. Temperatura powietrza spadła o 5-7 stopni Celsjusza, co spowodowało wystąpienie odmiennego niż wcześniej układu wiatrów. Pojawiły się obfite opady; niecały milion lat temu śniegi pokryły tereny obecnej Polski. W wyniku splotu tych wszystkich okoliczności nastąpiła epoka lodowcowa.

„Lądolody wkraczały do Europy aż osiem razy. Pomiędzy zlodowaceniami występowały interglacjały – to właśnie w tych okresach rozwijała się flora i fauna. Pomiędzy ostatnimi zlodowaceniami – zlodowaceniem Wisły i zlodowaceniem Warty – nastąpił interglacjał eemski” – mówił doktor.

Jak wyjaśnił, na terenie Polski panował wówczas wilgotny klimat. Rosły tu drzewa, które dziś spotyka się w dużo cieplejszych rejonach świata. To właśnie wtedy po terenach dzisiejszej Polski spacerowały olbrzymie słonie leśne. I to właśnie na terenie Polski, w okolicach Konina we wsi Jóźwin, odnaleziono skamieniałe szczątki największego słonia na świecie. Znaleziony tu słoń leśny (Palaeoloxodon antiquus) mierzył około 4,5 metra. Dla porównania – obecnie żyjące słonie indyjskie osiągają wysokość 3 metrów, a największe słonie afrykańskie mają 3,70 metra wysokości. Niestety, szkielet odnaleziony na terenie kopalni węgla został niemal całkowicie zmiażdżony przez pokaźnych rozmiarów koparkę.

Również w Warszawie, na Woli przy ulicy Leszno, wykopano skamieniałości słonia leśnego. Niestety, jak opowiadał dr Jakubowski, robotnicy, którzy zajmowali się wkopywaniem rur w ziemię, rozbili większą część znaleziska kilofami. Kiedy paleontolodzy dotarli na miejsce, pracownicy tłumaczyli, że sądzili, iż był to szkielet konia. Na miejscu znaleziono 40- centymetrowego zęba owego „konia”.

„W Polsce żyły również nosorożce leśne. Na całym świecie znaleziono tylko osiem czaszek tych zwierząt. Cztery z nich zniszczono podczas bombardowań w Niemczech, zostały jedynie eksponaty w muzeach w Warszawie, w Berlinie, w Rzymie i w Sankt Petersburgu” – wymieniał paleontolog. Przekonywał, że warszawska czaszka, którą mogli obejrzeć uczestnicy prezentacji, jest najlepiej zachowana.

Doktor uzupełnił prezentację owej skamieniałości ciekawostką. Oto nosorożec leśny zwany jest także nosorożcem Mercka. Naukowiec o tym nazwisku potrafił odtworzyć wygląd całego zwierzęcia mając do dyspozycji jedynie niekompletną czaszkę. Późniejsze znaleziska dowiodły, że nie mylił się w swoich analizach – znaleziony szkielet wyglądał dokładnie tak, jak na jego rysunkach.

Dr Jakubowski wspomniał również o turach występujących licznie w czasie zlodowaceń. Dożyły one czasów współczesnych. W interglacjale eemskim żyło również wiele zwierząt, które można i dziś odnaleźć na wolności: niedźwiedzie brunatne, kuny, borsuki, łosie, jelenie.

„Kiedy już na ziemiach polskich panowali królowie, tylko oni i ich rycerze mogli polować na tury. W +Krzyżakach+ jest scena, kiedy przed bitwą Jagiełło wysyła swoich ludzi, aby upolowali turów i żubrów na mięso dla wojska” – przypomniał naukowiec.

Jak stwierdził paleontolog, zlodowacenie Wisły – ostatnie ze zlodowaceń skandynawskich – pozostawiło najwięcej śladów. To ono jest „odpowiedzialne” za wzgórki i jeziora w północnej Polsce. Na osady polodowcowe składają się głazy, żwirowiska, mułki, iły, gliny i lessy. To lodowiec ukształtowały gołoborza Gór Świętokrzyskich, pojezierza Suwalszczyzny i wąwozy lessowe w Kazimierzu Dolnym. Wraz z lodem pojawiły się „wędrujące” głazy narzutowe – eratyki.

Dr Jakubowski nie zapomniał przedstawić słuchaczom flory epoki lodowcowej. Jak zaznaczył, w okresie zlodowaceń Polskę pokrywała tundra, która jedynie latem, czyli na dwa miesiące, zieleniała i kwitła. Pojawiały się wówczas bajecznie kolorowe krzewinki. W Tatrach do dziś znaleźć można relikty epoki lodowcowej, np. dębik ośmiolistkowy. Również po lodowcu pozostała brzoza karłowata – krzew zupełnie odmienny, od drzewa, które znamy pod nazwą brzozy.

W lasotundrach żyły zwierzęta przystosowane do trudnych warunków. Miały grube futro, duże stopy, na karku – zapas tłuszczu w postaci garbu. Wśród tych zwierząt warto, za doktorem Jakubowskim, wymienić mamuta (Mamuthus primigenius) i nosorożca włochatego. W 1929 roku w Polsce wydobyto kompletnie zachowane ciało nosorożca włochatego. Można je zobaczyć w Muzeum Przyrodniczym PAN w Krakowie. Naukowiec wspomniał ponadto jelenia olbrzymiego, którego poroże osiągało rozpiętość 4 metrów i ważyło ponad 40 kilogramów, niedźwiedzia jaskiniowego, hienę jaskiniową i lwa jaskiniowego, prażubry i żubry, piżmowoły, renifery, lisy polarne, zające bielaki, koniki Przewalskiego.

Dr Jakubowski wyjaśnił także skąd naukowcy wiedzą, jak wyglądały plejstoceńskie gatunki zwierząt – paleontolodzy dowiadują się o tym ze znalezionych kości, zębów, zmumifikowanych zamrożonych ciał. Źródłem informacji są również malowidła naskalne. W Europie odkryto ponad 300 jaskiń, w których zachowały się takie malowidła.

PAP – Nauka w Polsce, Agnieszka Uczyńska

Co się dzieje z polem magnetycznym Ziemi?


To już nie plotka, fragment filmu science-fiction bądź wymysł przewrażliwionych naukowców. Coś dziwnego dzieje się z polem magnetycznym naszej planety. W ostatnich latach pole magnetyczne Ziemi zachowywało się w bardzo dziwny sposób. Część naukowców uważa, że mogą to być oznaki geomagnetycznej zamiany biegunów.

Naukowcy twierdzą, że pod naszymi stopami dzieje się teraz wiele rzeczy, których nie rozumieją a mogą mieć one poważny wpływ na życie na powierzchni.

Kręcące się jądro

Pole magnetyczne naszej planety jest efektem ruchów płynnego jądra, będącego środkiem naszej Ziemi. Wszystko to korelując z elektrycznym potencjałem dalszych warstw skorupy naszej planety prowadzi do wytworzenia potężnego pola magnetycznego.

Pole magnetyczne naszej planety nie tylko chroni nas przed szkodliwym kosmicznym promieniowaniem ale także ładuje cząsteczki wyrzucane przez Słońce w kierunku Ziemi wywołując przepiękne zorze.

Pole to jest także podstawą funkcjonowania systemów nawigacji satelitarnej GPS. Większość z nich do tej pory opiera się na dokładności północnego bieguna magnetycznego.

Wszyscy użytkownicy kompasów wiedzą dziś, że pozycja biegunów magnetycznych zmienia się w czasie. Warto dodać, że zmiany, które zaszły w ostatnich latach są bardzo drastyczne.

Badania trwają

Pracujący dla agencji Geolab (kanadyjska agencja rządowa) Larry Newitt bada obecną wędrówkę geomagnetycznej północy. Co kilka lat podróżuje ze swojej bazy w Ottawie do Resolute Bay, najbliższego miejsca północnego bieguna magnetycznego, do którego dotarcie jest możliwe tylko zimą, albowiem znajduje się on obecnie na morzu.

Newitt wraz z zespołem umieszcza tam odpowiednie magnetyczne sensory. Co ciekawe, za każdym razem pozycja bieguna magnetycznego jest inna.

Badania biegunów magnetycznych trwają od 1904 roku. Rouald Amundsen potwierdził wówczas umiejscowienie bieguna w tym samym miejscu, w jakim wskazał je w 1831 roku brytyjski podróżnik John Ross. Już wówczas biegun się przemieszczał, jednak w sposób regularny, w określonym kierunku. W ostatnich latach zaczął niestety wariować osiągając cztery razy większa prędkość zmian niż kilkadziesiąt lat temu – mówi dr Newitt.

Zamiana biegunów

Mamy dwa powody zmian biegunów magnetycznych naszej planety. Jeden jest ukryty pod naszymi stopami, drugi nad naszymi głowami.

Krótkookresowe zmiany położenia bieguna są wywoływane przez wiatr słoneczny. Zmiana długookresowa natomiast oznacza, że coś dziwnego dzieje się z wnętrzem naszej planety.

Pewna grupa naukowców sugeruje, że może to być początek zamiany biegunów magnetycznych na naszej planecie. Okazuje się bowiem, że do takiej zamiany już dochodziło. Badania geologiczne wykazują, że średnio co 250 tysięcy lat bieguny magnetyczne Ziemi zamieniają się miejscami… tutaj jednak pojawia się problem… albowiem żyjemy bowiem w dziwnych czasach i ostatnia taka zmiana miała miejsce 750 tysięcy lat temu…

Badania magnetyczne naszej powierzchni naszej planety wskazują, że obszar południowej Afryki ma zupełnie inną polaryzację magnetyczna niż powinna być w tym miejscu. Jest to więc zjawisko albo krótkotrwałe… albo znak, że wkrótce nastąpi trudna do przewidzenia zmiana magnetyczna całej planety.

Bez obaw?

Cokolwiek się zmieni, nie nastąpi to szybko. Proces zamiany biegunów może potrwać tysiące lat ina razie nic nie wskazuje, żeby takie zmiany zachodziły nagle, mając jakikolwiek wpływ na życie na naszej planecie.

Choroba skóry wpłynęła na twórczość Marksa?

Myśliciel i działacz rewolucyjny, Karol Marks, który narzekał na dokuczliwe czyraki, chorował na przewlekłą chorobę skóry. Niewykluczone, że towarzyszyły jej objawy psychologiczne, które mogły wpłynąć na jego twórczość – ogłosił brytyjski dermatolog. Profesor dermatologii z University of East Anglia, Sam Shuster, uważa, że twórca marksizmu cierpiał na ropnie mnogie pach (hidradenitis suppurativa). Jest to ropna choroba skóry, w której zostają zablokowane gruczoły potowe – obecne przede wszystkim w pachach i pachwinach – po czym rozwija się w nich stan zapalny.

Skóra chorych pokrywa się guzami podobnymi do czyraków. Często towarzyszą temu rozległe infekcje, obrzęki i powstają blizny. Shuster sugeruje, że choroba ta mogła ograniczać zdolność filozofa do pracy, powodując jednocześnie stany depresyjne. Obecność ropni w dużym stopniu obniżała też jego samoocenę. Zdaniem dermatologa, może to tłumaczyć odrazę Marksa do samego siebie i wyobcowanie. Można o nich wnioskować na podstawie analizy jego pism – sugeruje naukowiec w periodyku „British Journal of Dermatology”.

Swoją diagnozę Shuster oparł na analizach bogatej korespondencji Marksa, w której wspominał przyjaciołom o swoim zdrowiu, a patologiczne zmiany na skórze określał jako „różycę”. W liście do Fryderyka Engelsa z 1867 r. Marks wspomina o „swoich karbunkułach”.

Choroba Marksa może tłumaczyć wiele innych dolegliwości, na jakie ten się uskarżał, np. bóle stawów i bolesną chorobę oczu, która często przeszkadzała mu w pracy.

Język okiem matematyka

Ewolucja ludzkiej mowy przypomina do pewnego stopnia ewolucję organizmów żywych – niektóre słowa czy formy gramatyczne są wypierane przez inne. Czy jednak w odniesieniu do języka można sformułować jakieś reguły tego procesu? Okazuje się, że tak. Umożliwia to matematyka. Najnowsze analizy matematyczne na bazie języka angielskiego pozwoliły nawet odpowiedzieć na pytanie, jak za 500 lat wyglądać będzie angielski czas przeszły – donoszą naukowcy na łamach „Nature”.

Martin Nowak z Harvard University i kierowany przez niego zespół naukowców prezentują wyniki zaawansowanych analiz statystycznych. Przedmiotem badań uczyniono nieregularne czasowniki występujące w języku angielskim. Naukowcy skoncentrowali się na formie, którą przybierają one w jednym z czasów przeszłych, tzw. Past Simple.

Autorzy zestawili listę 177 nieregularnych czasowników pochodzących z języka staroangielskiego sprzed blisko 1200 lat. Okazało się, że tylko 98 z nich jest nieregularna po dziś dzień. Kolejnym krokiem było obliczenie częstotliwości używania każdego z tych czasowników. Dzięki temu naukowcy odkryli, że im rzadziej dany czasownik jest używany, tym szybciej przybiera regularną formę. Ich zdaniem czasownik używany 100 razy rzadziej, będzie się przekształcać w formę regularną 10 razy szybciej.

Powszechnie wiadomo, że naturalnej selekcji poddawane są geny i organizmy żywe. Jednak nie każdy zdaje sobie sprawę, że podobnej selekcji podlegają też słowa w trakcie rozwoju języka. W przypadku angielskich czasowników nieregularnych selekcja ta polega na tym, że poddawane są one presji przybierania form regularnych – wyjaśniają badacze.

– Matematyczne analizy ewolucji języka pokazują, że czasowniki nieregularne zachowują się nadzwyczaj regularnie – można nawet podejmować ryzyko przewidywania ich przyszłej postaci – wyjaśnia współautor artykułu, Erez Lieberman student matematyki stosowanej w Harvard’s School of Engineering and Applied Sciences.

Funkcjonujące po dziś dzień w języku angielskim czasowniki nieregularne są niekiedy świadectwem dawno zapomnianych reguł ich odmiany. Z kolei nowe czasowniki wchodzące do języka angielskiego, takie jak „to google” (od popularnej przeglądarki internetowej Google), są już bez wyjątku regularne.

Mimo że mniej niż 3 procent angielskich czasowników jest nieregularnych, to jednak należy do nich dziesiątka tak ważnych słów, jak: be (być), have (mieć), do (robić), go (iść), say (mówić), can (móc), will (słowo posiłkowe), see (widzieć), take (brać) i get (dostać). Część z nich, oprócz wyrażania swoich podstawowych znaczeń, pełni dodatkową funkcję jako tzw. słowa posiłkowe w konstrukcji zdań (be, do, have, will).

Dla wielu osób uczących się angielskiego opanowanie czasowników nieregularnych to prawdziwa zmora. Najnowsze badania naukowe niosą jednak pewną pociechę. Badacze bowiem przypuszczają, że mniej więcej 15 z 98 nieregularnych czasowników nabędzie regularności w ciągu najbliższych 500 lat. Oczywiście, z wyjątkiem tych dziesięciu najczęściej używanych.