„Nowe Horyzonty” – dopiero dziś; ale czy na pewno?

Zaplanowany na wtorek start był wielokrotnie opóźniany przez porywy wiatru i został odwołany podczas ostatniej możliwej próby. Środowe okno startowe rozpocznie się o 19:16, skończy o 21:15. Szanse na dobre warunki są oceniane na 70%. Misja jest gotowa do startu – nie ma żadnych problemów technicznych. Przeszkodą, jaka opóźniła start, były porywy wiatru. Prędkość wiatru przy platformie oscylowała wokół dopuszczalnego maksimum 60 km/h. Na 2 minuty 34 sekund przed startem wiatr przekroczył tę granicę – odliczanie zatrzymano.

O godzinie 19:10 naszego czasu, gdy zegar odliczający czas do startu wskazywał 4 minuty, zatrzymano go planowo na 10 minut. To ostatnie momenty na kontrolę pracy urządzeń. W czasie przerwy wiatr zaczął wiać silniej, postanowiono odłożyć start z 19:24 na 19:45, ponownie na 20:10, 20:30, 20:50 i 21:05, aż w końcu na sam koniec okna startowego – na 21:23. Aby doszło do startu, przez ostatnie 8 minut prędkość wiatru nie mogła przekroczyć 60 km/h.

Po godzinie 20 pojawił się problem z kluczową stacją lokacyjną na wyspie Antigua, co paraliżowało możliwość startu przez około pół godziny. Stacja powróciła do sprawności, również sieć Deep Space Network jest gotowa do pracy.
Źródło: AstroNews

Start ku Plutonowi

Jutro o godzinie 19.24 czasu polskiego z przylądka Cape Canaveral na Florydzie wystartuje sonda New Horizons. Będzie to pierwsza misja na planetę Pluton, a także najszybsza sonda w historii badań kosmosu. New Horizons będzie w rekordowym tempie przemierzała Układ Słoneczny – już po dziewięciu godzinach minie orbitę Księżyca, po zaledwie 13 miesiącach dotrze w okolice Jowisza, do Plutona zaś po 9 latach kosmicznej podróży.Na początku 2007 roku, podczas przelotu obok Jowisza, siła grawitacyjna tej planety zostanie wykorzystana jako „wyrzutnia grawitacyjna”, która skieruje sondę ku Plutonowi. Zgodnie z planami NASA, sonda znajdzie się w jego pobliżu w lipcu 2015 roku. Jej głównym zadaniem będzie zbadanie ogólnej geologii i geomorfologii Plutona oraz jego największego satelity Charona, sporządzenie map ich powierzchni oraz badania atmosfery Plutona. Jeśli NASA zdecyduje się na przedłużenie misji, New Horizons zbada także obiekty z tzw. Pasa Kuipera – pasa drobnych ciał niebieskich krążących poza orbitą Neptuna. Dotrze do nich najprawdopodobniej ok. roku 2020. Naukowcy liczą, że kosztująca 700 mln dolarów misja dostarczy nowych informacji o najodleglejszych zakątkach Układu Słonecznego, a tym samym o pochodzeniu i początkach naszej galaktyki. Na sondzie, oprócz siedmiu głównych instrumentów naukowych, umieszczono także dysk zawierający 435 tys. nazwisk ludzi z całego świata, którzy wcześniej zarejestrowali się na specjalnej stronie internetowej. Podobne płyty z imionami ludzi poleciały wcześniej wraz z sondą Cassini na Saturna, znalazły się też na pokładzie sondy Deep Impact oraz w obu marsjańskich łazikach. Jak twierdzą kierujący misjami kosmicznymi, to świetny sposób zaangażowania zwykłych ludzi w misje naukowe.Ważąca 465 kilogramów sonda New Horizons wystartuje z przylądka Canaveral za pomocą rakiety Atlas 5. Żródło: Onet.pl

Dziś przed laty: pierwsze kosmiczne rendez vous, opatentowano triodę, pierwsza gazeta na papierze drzewnym

1969: Pierwsze połaczenie dwóch statków kosmicznych na orbicie. Były to radzieckie Sojuz 4 i Sojuz 5. W ten sposób powstała pierwsza stacja orbitalna z czteroosobową załogą. Przy okazji: Jelisiejewa poznałem osobiście.

1907: Dr Lee de Forest opatentował triodę, trójeketrodową lampę elektronową.
1863: Produkowany z pulpy drewnianej papier został w USA po raz pierwszy użyty do wydrukowania gazety (Boston Morning Herald). Gazeta miała 4 strony (8 kolumn), kosztowała 3 centy.

Źródło: Today in Science

Stardust wykonał misję

Dziś koło 11.00 czasu warszawskiego kapsuła Stardusta pomyślnie wylądowała w zaplanowanym regionie stanu Utah i została podjęta. Niezwykły sukces Amerykanów – chyba porównywalny z lądowaniem na Księżycu. Widziałem to na własne oczy w CNN, bowiem TVN przerwał transmisję live na moment przed lądowaniem.

Zdjęcie: konferencja prasowa szefa projektu po wylądowaniu Stardusta

Stardust wraca

Dziś i jutro to niewątpliwie najważniejsze wydarzenie naukowe. Po prawie siedmiu latach i 5 mld km kosmicznej żeglugi Stardust wraca do domu. Sonda pobiła rekord odległości dla statku powracającego na Ziemię. Większą drogę niż ona przebyły tylko sondy, które opuściły już Układ Słoneczny i nigdy do nas nie wrócą – wysłane w latach 70. dwie sondy Pionier oraz dwa Voyagery.

W nocy z soboty na niedzielę z wysokości ponad 110 tys. km nad Ziemią Stardust zrzuci lądownik z ładunkiem gwiezdnego pyłu. Sonda odpali silniki i odleci na orbitę okołosłoneczną, a kapsuła rozpocznie lądowanie. Kiedy wpadnie w górne warstwy atmosfery (ok. 61 km nad Ziemią), jej osłona termiczna rozgrzeje się do 185 stopni C. Lecąc z prędkością ok. 46 tys. km/godz., będzie widoczna na niebie jako smuga biało-różowego światła. Przez 1,5 min zaświeci jasno niczym Wenus. Będzie na co popatrzeć. Na żywo tylko na zachodzie USA – w pasie San Francisco – Portland.

Na biegnącej z zachodu na wschód autostradzie nr 80, z której widok ma być najlepszy, gromadzą się tłumy ciekawskich. NASA zachęca ludzi, żeby nagrywali schodzącą kapsułę na wideo. Lądowanie z każdego miejsca będzie bowiem wyglądało inaczej, a agencja chce obejrzeć zniżającą się kapsułę ze wszystkich stron. Będzie ona zresztą filmowana nie tylko z Ziemi, ale także z pokładu samolotu odrzutowego wyposażonego w instrumenty badawcze. To prawdziwe wyzwanie – piloci będą ścigać obiekt lecący kilkadziesiąt razy szybciej od nich.

Na wysokości 33 km kapsuła otworzy pierwszy spadochron. Potem drugi – większy, który sprowadzi ją bezpiecznie na Ziemię, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. W niedzielę między godziną 11 a 12 naszego czasu 50-kilogramowy lądownik ma opaść na pustynię, w bazie wojskowej położonej w stanie Utah. W 2004 r. w tym samym miejscu na oczach milionów telewidzów rozbiła się podczas lądowania sonda Genesis. Jej spadochron nie otworzył się (na szczęście naukowcy zdołali uratować część ładunku – cząsteczki złapanego przez Genesis wiatru słonecznego).

Kiedy kapsuła wyląduje, helikoptery (a jeśli pogoda nie pozwoli – ciężarówki) odholują ją do centrum bazy wojskowej, skąd trafi do laboratorium NASA w Houston w Teksasie. To właśnie tam naukowcy zabiorą się do badania przywiezionych przez sondę próbek.
Źródło: właściwie wszystkie źródła informacji naukowej w Interenecie i cała poważna prasa. Konkretnie ten tekst to fragmenty artykułu Gazety Wyborczej.